Dookoła Alp 1995 Japonia 1996 Dookoła Polski 1997 Madagaskar 1998 Wielki Kanion 1999 Kuba 2001 Meksyk, Belize, Gwatemala 2005 Sri Lanka 2006 Krym, Mołdawia, Rumunia 2008 Korsyka i Sardynia 2009 2021 2022 2023 Sorry, your browser does not support inline SVG.
Kioto
Wcześniej zarezerwowałem trzy noclegi w hoteliku Toji Guest House. Można powiedzieć, że standardem dorównywał naszym schroniskom młodzieżowym. Różnica tkwiła w wystroju wnętrz (na styl japoński rzecz jasna) i bardziej rodzinnej atmosferze. Mieszanka nacji jaka zamieszkiwała ten hotel mogłaby wydawać się zgoła wybuchowa: od Tajwańczyków, Koreańczyków, do przybyszy z Hong Kongu.
Dwa dni poświęcone na zwiedzanie dawnej stolicy Japonii (w latach 794 - 1868) wykorzystaliśmy bardzo starannie. Mimo to zobaczyliśmy tylko cząstkę Kioto. Aby dobrze zwiedzić to miasto trzeba by mieć co najmniej tydzień czasu, chociażby po to by po zwiedzeniu kolejnej świątyni przejść się wąskimi uliczkami najstarszej części miasta i chłonąć swoisty nastrój. Mimo, że mieszka tu 1.4 miliona ludzi, to nie odczuwa się zbyt dotkliwie „uroków” wielkiego miasta. Składa się zapewne na to jego „zawartość”: ponad 2000 świątyń, dziesiątki ogrodów i muzeów. Pozwolę sobie w skrócie opisać najciekawsze miejsca, które odwiedziliśmy w Kioto.

Zamek Nijo
Wybudowany w 1603 roku jako rezydencja shoguna Ieyasu. Oprócz bardzo ciekawego pałacu wewnętrznego (godne uwagi malowidła), szczególnie piękny wydał mi się ogród stworzony przez mistrza ceremonii herbaty Kobori Enshu. W pałacu podziwialiśmy także tzw. grające podłogi, tak skonstruowane, że pod obciążeniem wydawały z siebie piski. Informowało to straż o zbliżającym się intruzie.

Świątynia Ginkakuji
W przepięknym parku znajduje się tzw. Srebrny Pawilon, który w rzeczywistości nigdy nie błyszczał barwą księżycowego światła, jak pierwotnie planował jego twórca - Josimasa. Drewno ścian ma ciepły kolor brązu, kontrastujący z bielą papieru, którym oklejone są rozsuwane okna i drzwi, oraz gipsu wypełniającego niektóre kwatery ścian. Srebrny pawilon otoczony jest ogrodem - małym arcydziełem wykonanym w materiale natury, którym są woda, drzewa, skały i piasek. Staw niewielki, nieregularnie ukształtowany, wydaje się duży dzięki zręcznemu ugrupowaniu krzewów i kamieni na brzegach. Wędrując krętą ścieżką wzdłuż małych zatok, miniaturowych występów skalnych, z których pochylają się nad wodą gałęzie sosen, lilipucich wysepek połączonych z brzegiem kładkami z płaskich kamieni - odkrywa się stale nowe perspektywy. Każdy z porośniętych mchami kamieni ma nieomal własną indywidualność. Drzewa, krzewy, paprocie o zróżnicowanej gradacji zieleni, z odmiennymi wygięciami gałęzi, rysunkami liści i szpilek, woda oblewająca kępy traw, lśniąca w słońcu, przejrzysta pod nawisami skał, żwir ścieżki - wszystko to stapia się w pejzaż idealny. Prócz prawdziwego stawu znajduje się tu również „jezioro srebrnego piasku". Drobnoziarnisty, jasnoszary pasek usypany jest w wysoką płaską grzędę o nieregularnym kształcie. Zarysowane grabiami na powierzchni fale miały za zadanie odbijać światło księżyca i rozpraszać je po ogrodzie. Obok, usypany również z piasku niewielki kopiec symbolizuje górę Fuji.

Świątynia Sanjusangendo
Wybudowana w 1164 roku i odbudowana po pożarze w 1266. Jest to jeden długi budynek, w którym mieszczą się, ustawione w pięciu rzędach, posągi Tysiącrękiego Kannon w ilości 1001! W religii buddyjskiej Kannon uznawany jest za bodhisatwę - bóstwo, które wyrzekło się nirwany, by pomagać ludziom ją osiągnąć. Największy posąg położony jest na środku hali, pomiędzy dwoma pięćsetkami mniejszych figur. Ciekawostką jest to, że każdy Kannon ma 40 rąk a nie 1000, jak wynikałoby z nazwy. Według buddyjskiej formuły 40 rąk równa się 1000, gdyż każda zawiera 25 światów.

Pałac Cesarski
Nadal odbywają się tu główne ceremonie związane z rodziną cesarską, jak śluby, koronacja. Aby obejrzeć niewyróżniający się niczym specjalnym zabytek trzeba dzień wcześniej zrobić rezerwację, czyli dostać pozwolenie na zwiedzanie, po czym przewodniczka łamaną angielszczyzną opowiada dzieje pałacu.

Świątynia Toji
W roku 794 edyktem cesarskim została wyznaczona do strzeżenia miasta. Jest to obecnie najwyższa pagoda w Japonii - 57 metrów, pięć kondygnacji.

Świątynia Chion-in
Oprócz urzekającego ogrodu stworzonego przez jednego z cesarzy znajduje się tu największa w Japonii brama wejściowa tzw. tori oraz największy dzwon o wadze 74 ton. Aby na nim zagrać potrzeba siły siedemnastu mężczyzn. Z tym, że dzwon nie ma serca - ogromne bidło znajduje się na zewnątrz.

Świątynia Shoren-in
Typowy przykład świątyni Zen. Starannie zaplanowany ogród, dający złudzenie naturalnego nieładu, a jednocześnie za każdym zaukiem szokujący nowymi pejzażami. Błoga cisza zmącona tylko szumem wodospadu. Chciałoby się tu zostać na wieczność. W jednym z budynków co godzina odbywa się ceremonia herbaty. Od wielu lat pragnąłem zobaczyć to na własne oczy. Byłem jednak trochę rozczarowany, gdyż trwała ona tylko 20 minut, a nie jak się spodziewałem - godzinę. Zrobiono tak zapewne, gdyż rzadko kto ma tyle czasu na oderwanie się od rzeczywistości. Wielka szkoda. Ceremonia jednak była ciekawa. Na początku gość witany jest przez gospodarzy - w tym przypadku dwie Japonki ubrane w kimona. Częstuje się go ciastkiem, a w tym czasie jedna z pań przygotowuje herbatę. Każdy ruch jest starannie wypracowany i wyważony. To swoiste przedstawienie.
Po wstępnych przygotowaniach potrzebnych sprzętów, porcja sproszkowanej zielonej herbaty zostaje zalana wrzątkiem w czarce i całość roztrzepuje się za pomocą specjalnego pędzla wykonanego z bambusa. Herbata ma konsystencję zielonego mleka z pianką i specyficzny słodko-cierpki smak. Jak dla mnie to pycha! Do dobrego tonu należy siorbnąć podczas ostatniego łyku - to znak, że smakowało. Na koniec, trzeba koniecznie obejrzeć czarkę. Zwykle jest to małe dzieło sztuki.

Świątynia Kinkakuji
Znajduje się tu jedna z najbardziej znanych budowli w Japonii - Złoty Pawilon. Zdjęcie tej świątyni, odbudowanej po pożarze w 1955 roku (podpalił ją obłąkany mnich), znajduje się w każdym albumie, czy przewodniku o Kraju Kwitnącej Wiśni. Blask szlachetnego kruszcu pokrywającego ściany odbija się od tafli stawu, faluje przy najmniejszym wietrze, łamie się na wysepkach. Najpiękniej jest tu, gdy słońce zbliża się do linii horyzontu. Wówczas złoto nie oślepia, lecz rozświetla otaczający ogród migotliwymi blikami.