Dookoła Alp 1995 Japonia 1996 Dookoła Polski 1997 Madagaskar 1998 Wielki Kanion 1999 Kuba 2001 Meksyk, Belize, Gwatemala 2005 Sri Lanka 2006 Krym, Mołdawia, Rumunia 2008 Korsyka i Sardynia 2009 2021 2022 2023 Sorry, your browser does not support inline SVG.
Jałta i okolice

Do Jałty został nam tylko kawałeczek drogi. I jak zwykle na Krymie do miasta zjeżdża się z górki. Niestety Jałta rozczarowuje - wielki, przeludniony moloch z obskurnymi blokami. Wjechaliśmy do portu – przycumowane łódki, jachty, budy z fast foodami ale też zarazem fajne miejsce rozrywki. Można wypożyczyć rolki i pojeździć, różne auta dla dzieci, strzelnice, skocznie itd. Centralnie przy parku stoi pomnik Lenina, ale są też fontanny, ławki, kwietniki. I oczywiście Mc Donalds. Chcieliśmy dostać się dalej do Liwadii. Oj ciężko przy tak intensywnym ruchu samochodowym - jeśli nie jednokierunkowa to remont. I tym sposobem trochę błądząc dostaliśmy się na obrzeże miasta. 40 minut prowadzenia rowerów niesamowicie stromymi, dziurawymi uliczkami na których nawet psy nie szczekały. Szlag człowieka trafia, kiedy marnuje siły i czas na plątanie się po mieście. W końcu pytając o drogę trafiliśmy do pałacu. Chcieliśmy zobaczyć miejsce gdzie Stalin, Roosevelt i Churchill podzielili Europę między swoje strefy wpływów. Nic ciekawego i odradzam chyba, że jest to jeden z punktów wycieczki autokarowej. Sama Liwadia to fajne miejsce, mnóstwo domów uzdrowiskowych, krętych uliczek i zieleni. Cofnęliśmy się do główniejszej drogi by jechać dalej. Oczywiście obowiązkowy punkt programu - "Jaskółcze Gniazdo" w Gasprze. Jest to najbardziej charakterystyczny symbol Krymu. Często figuruje na mapach i widokówkach. W tej chwili mieści się tutaj droga restauracja.

Kawałek dalej zaczęliśmy się też rozglądać za noclegiem. Zatrzymaliśmy się na granicy miasta w Pensjonacie „Ukrainskij souvenir”. Cena stargowana na 120 uah/pokój. Bar na miejscu - przepyszne naleśniki z miodem. Jedyny minus - trzeba było wtargać cały bagaż kilkadziesiąt stopni do góry. Ale gospodarz zawołał syna i raz dwa rowery i sakwy były w pokoju. Bardzo fajne miejsce - rodzinna atmosfera, cisza, widok na morze, czyste pokoje i łazienka. Ja spisuję wrażenia dzisiejszego dnia, a Igor zasnął po spożyciu litrowego piwa. Dzisiejszy dystans 59km.

Śniadanie o 7.00. Igor robi przegląd rowerów i czyści przyczepkę. Gdzieś w mocowanie dostaje się kurz, piasek i strasznie skrzypi. Od Gaspry bardzo dobra droga - żadnej dziury! Jedzie się bardzo dobrze. Cały teren od Jałty przez Gasprę, Ałupkę, Foros to jeden ciąg sanatoryjny. Kierujemy się na Sewastopol - chcemy dojechać do Bałakławy. Wcześniej nie byłam w stanie pedałować w południe a dzisiaj bez problemów. Jesteśmy jednak świadomi, że za Foros skończą się miejscowości i może być ciężko z jedzeniem i wodą. Na tę chwilę jednak jesteśmy w Ałupce i podziwiamy Pałac Woroncowa. Nie za bardzo z rowerami możemy zwiedzać wnętrza, ale też nie mamy na to większej ochoty. Pałac i park są miejscem odwiedzanym przez wielu turystów. Przez zastosowanie różnych stylów pałac wygląda jakby powstawał na przestrzeni wieków a nie w XIX w. (1828-1848) Od 1920 r. znajduje się tutaj muzeum. W czasie Konferencji Jaltańskiej mieszkał tutaj W. Churchill. Niestety piękny podobno park nas ominął, po pierwsze zaczęły się już tłumy, po drugie dużo schodów.

Sama Ałupka jest o wiele bardziej sympatyczniejsza od Jałty - nie czuje się komercji. Podczas całej trasy towarzyszyły nam przepiękne widoki. Gdyby nie fakt, że trzeba było patrzeć pod koła ukręcilibyśmy sobie głowy :-) Ok. 5 km przed Foros jest restauracja i później jeszcze ok. 5 km za. Jest też pomiędzy nimi kafe-bar ale dopiero w budowie. Zauważyłam, że tutaj najpierw stawia się tablicę reklamową a później dopiero to, co ona reklamuje. Po lewej stronie mija się cerkiew z punktem widokowym. Warto podejść te kilkanaście stopni - widok na zatokę Łaspinskaja jest tego wart.