Dookoła Alp 1995 Japonia 1996 Dookoła Polski 1997 Madagaskar 1998 Wielki Kanion 1999 Kuba 2001 Meksyk, Belize, Gwatemala 2005 Sri Lanka 2006 Krym, Mołdawia, Rumunia 2008 Korsyka i Sardynia 2009 2021 2022 2023 Sorry, your browser does not support inline SVG.
Trynidad
Droga z Cienfuegos do Trynidadu nie była łatwa. Zrobiło się pagórkowato, a do tego po drodze nie można było nic kupić do jedzenia z wyjątkiem kilku bananów. Tak więc 150 km tego dnia pokonaliśmy na pustych żołądkach.

Po drodze spotkaliśmy za to sporo kowbojów zapędzających stada krów. Jedno ze stad zatarasowało drogę na długie minuty, ale udało nam się przedrzeć, jak tylko zrobiła się mała luka za jednym z poganiaczy.

Docieramy do Trynidadu o zmierzchu, bo jeszcze na ostatnich kilometrach Andrzej łapie gumę po najechaniu na jednego z krabów, które w tym miejscu znowu tłumnie przekraczają drogę. Ale za to znajdujemy super pensjonat, położony w górnej części miasta. Z tarasu na dachu roztacza się wieczorem piękny widok na to miasto wpisane na listę Dziedzictwa Światowego UNESCO.

Następny dzień zostajemy w Trynidadzie. Najpierw zwiedzanie i zakup pamiątek, a także produkowanych tu cygar. Oczywiście cygara były oferowane spod lady (paczka 25 Cohib za 20USD), bo jak się domyślam były one wyniesione na lewo z fabryki. Zwiedzamy rzeczoną fabrykę cygar. To jest raczej maleńka manufaktura, gdzie kilkudziesięciu ludzi zwija ręcznie cygara. Jeden ze zwijaczy jest specjalnie wydelegowany do robienia zdjęć. Ciekawe czy sobie na to jakoś trzeba specjalnie zasłużyć.

Później zwiedzamy manufakturę ceramiki, z której ponoć słynie Trynidad i rowerami jedziemy 15 km do ponoć przepięknych plaż na półwyspie Ancon. Może i one są piękne, ale to nie bajka dla nas. Ot, kolejny nadmorski kurort.

Następnego dnia dojeżdżamy do miasta Sancti Spiritus i dalej do odległej o 10 km stacji kolejowej Guayos, skąd chcemy przesiąść się na pociąg do odległego o 370 km Bayamo. Bilet kosztuje 13 USD od głowy, choć miejscowi płacą 13 peso (czyli około 20 razy mniej). Za rowery też musimy zapłacić (11USD za jeden) i nie ma znaczenia czy zapakujemy je do toreb, czy nie – musimy oddać je do wagonu bagażowego. Kilka godzin oczekiwania na pociąg „umila” nam przemówienie Fidela Castro, bo w poczekalni jest telewizor. Pociąg miał być o 2:15, ale przyjechał z pięciogodzinnym opóźnieniem. Jazda trwała chyba około siedmiu godzin i całe szczęście, że na każdej stacji kilka osób oferowało jakieś napoje, ciastka, kanapki.