Do zdobycia została mi ostatnia wielka przełęcz: Hochtor (2504 m n.p.m.). Za wjazd na Grossglockner Hochalpenstrasse w odróżnieniu od „samochodziarzy”, nie muszę nic płacić. Zanim jednak wjechałem na Hochtor, odbiłem kilka kilometrów w bok do zatłoczonego Franz Josefs Hohe (2362 m. n.p.m.), aby spojrzeć z bliska na Grossglockner i lodowiec Pasterze.
Podjazd na Hochtor nie należy do łatwych. Małym zaskoczeniem jest to, że wcale nie wjeżdża się na przełęcz, ale... pod przełęcz - tunelem.
Zjeżdżając zahaczam jeszcze o Edelweispitze (2577 m n.p.m.), skąd roztacza się boska panorama.

Teraz zjazd: ponad 30 kilometrów. Wyprzedzam autokary, w których ludzie z nosami przyklejonymi do szyby obserwują moje poczynania. Osiągam prędkość 75 km/godz., a i tak jadę ostrożnie, pomny wypadku, który przytrafił mi się miesiąc wcześniej.
Po kąpieli w Ziller See czuję jak wstępują we mnie nowe siły. Starczyło ich aż do granicy niemieckiej.