Dookoła Alp 1995 Japonia 1996 Dookoła Polski 1997 Madagaskar 1998 Wielki Kanion 1999 Kuba 2001 Meksyk, Belize, Gwatemala 2005 Sri Lanka 2006 Krym, Mołdawia, Rumunia 2008 Korsyka i Sardynia 2009 2021 2022 2023 Sorry, your browser does not support inline SVG.
Przygotowania

Wydaje mi się, że była to jedna z moich najtrudniejszych wypraw, przede wszystkim ze względów organizacyjnych. Po prostu miałem poważne problemy ze znalezieniem sponsorów finansowych. Wynikało to z tego, że zbyt późno zacząłem przygotowania do tej wyprawy - w kwietniu 98. Wiecie jak to jest - na wszystko brakuje czasu. Przecież trzeba pracować, nie tracić kontaktu z rodziną. Do tego remontowałem mieszkanie no i czas przeleciał. To, że tak późno zacząłem przygotowania, odbiło się brakiem zainteresowania sponsorów. Szacowałem, że cały wyjazd będzie kosztował około 10000 zł, z czego połowę pochłonie bilet lotniczy. Oprócz zabiegania o potrzebne fundusze musiałem również trenować. Madagaskar jest górzysty, a nie mogłem sobie pozwolić na kryzysy, a także na wcześniejszy powrót. Za dużo kosztuje taka wyprawa, żeby wyjechać tylko na tydzień lub dwa. A miesiąc czasu, który tam spędziłem okazał się całkowicie niewystarczający, żeby zobaczyć i przeżyć to co zaplanowałem, bo oczywiście plany miałem ambitne! Między nami mówiąc, to stwierdziłem po powrocie, że jeszcze kiedyś wrócę na Madagaskar bez roweru, ale za to z żoną, żeby zobaczyć to, czego faktycznie nie da się zobaczyć na rowerze. Na miejscu okazało się, że akurat na Madagaskarze rower przeszkadza w zobaczeniu tych najbardziej ciekawych miejsc. No może przesadziłem, że przeszkadza, ale o wiele więcej zobaczy się pieszo lub poruszając się tzw. taxi-brousse. Poruszając się po Wyspie rowerem należy liczyć się z tym, że jest to jazda tylko po szosach. A tych jest mało! Są oczywiście drogi gruntowe, ale mogą się one nagle przerodzić w błotnisty koszmar. Stąd stwierdzenie, że rower tam przeszkadza. Stwierdziłem też, że na taką wyprawę trzeba mieć minimum dwa miesiące czasu, by zobaczyć to, co chciałoby się zobaczyć. Są miejsca warte zobaczenia oddalone od szosy o kilkadziesiąt kilometrów i niestety w grę wchodzi tylko samochód terenowy. A jeżeli jest możliwość spędzenia tam trzech miesięcy to dodatkowo zahaczyłoby się o Komory i jak to się mówi: dwie pieczenie na jednym ogniu.

Trzeba było oczywiście przed wyjazdem przygotować trasę. Miałem to szczęście, że poznałem misjonarzy, którzy spędzili „trochę” czasu na Madagaskarze i dowiedziałem się od nich kilku ciekawych rzeczy. Obdarowali mnie też ciekawymi książkami. Po ich lekturze oraz przeczytaniu od dechy do dechy przewodnika Lonely Planet, miałem jako takie pojęcie co mam robić i co ze sobą zabrać. Jeśli ktoś z Was organizował podobną imprezę to wie co się dzieje dookoła: dom wywrócony do góry nogami, rodzina i znajomi modlą się, żebyś już wyjechał! Ale właśnie dzięki ich pomocy cała eskapada doszła do skutku.

Wracając do okresu przed wyjazdem to oczywiście jak przystało na mentalność poznaniaka szukałem najtańszego sposobu załatwienia wizy. Stwierdziłem więc, że wyślę paszport do Ambasady Madagaskaru w Bonn. Ten błąd kosztował mnie dwutygodniowe opóźnienie wyjazdu i kilkaset złotych. Moja przesyłka do Niemiec dotarła, otrzymałem wizę (50 DM) i zostałem poinformowany, że paszport z wizą został odesłany do mnie listem poleconym. Cztery dni przed wyjazdem, po całym mnóstwie telefonów i faksów, dotarło do mnie, że paszport zaginął! Udało mi się ustalić, że dotarł z Niemiec do Polski. Tutaj najwidoczniej komuś się przydał. Nie mogłem tego sprawdzić dokładniej mimo posiadanego numeru przesyłki, ponieważ nasza poczta nie prowadzi ewidencji przesyłek poleconych przychodzących z zagranicy! Pani odpowiedzialna za tego typu przesyłki liczy tylko sztuki. Jeżeli ilość się zgadza wszystko jest w porządku! Sztuka jest sztuka.

Przesunięcie wyjazdu nie było trudne i na szczęście nic mnie nie kosztowało, ponieważ AIR FRANCE częściowo sponsorował mój wyjazd. Normalnie za zmianę rezerwacji zapłaciłbym około 100 dolarów. Natomiast wyrobienie nowego paszportu kosztowało mnie 300 zł. Całe szczęście, że dzięki uprzejmości kilku osób z Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu udało się załatwić nowy paszport w dwa tygodnie, a nie jak trwałoby to normalnie - do dwóch miesięcy. Wtedy zamiast roweru na Madagaskar lepiej byłoby wziąć dobry parasol.

Kiedy nadszedł dzień wyjazdu - 5 października - byłem potwornie zmęczony tymi niepotrzebnymi kłopotami i nerwami. Przed południem zapakowałem rower na samochód i wraz z najbliższymi obraliśmy kierunek: Warszawa. Stąd udawałem się do Paryża, gdzie nocowałem u kolegi, a następnego dnia odlatywałem do Antananarivo.