Oto kilka spostrzeżeń dotyczących przyrody Japonii.
Zacznijmy może od lasów. Jest ich sporo, co związane jest z górami. Około 80% powierzchni zajmują tu góry lub tereny faliste. Japońskie góry są bardzo strome. W całości porośnięte są lasami z wyjątkiem najwyższych partii Japońskich Alp. Zbocza czasami były tak strome, że rosnące tu drzewa leżały na stoku. Im bardziej posuwaliśmy się na północ tym więcej było widać barw jesieni. Niektóre widoki były urzekające. Odnosiło się wrażenie, że każde drzewo przebarwia się w inny sposób. Najpiękniejsze kolory widzieliśmy na Hokkaido. Tu jesień rozszalała się na całego, zabarwiając drzewa na dziesiątki odcieni żółci, brązu i czerwieni. Szczególnie przyciągały wzrok krwistoczerwone liście jakiejś odmiany klonu. Ciekawostką jest także to, że występuje tu wiele interesujących gatunków roślin i zwierząt. Wymienię kilka z nich: cedr i miłorząb japoński, bambus oraz japońska małpa śnieżna (spotkaliśmy je koło Nikko). Ciekawe są tutejsze ważki. Na początku naszej wędrówki napotkaliśmy dosłownie roje ważek. Był to akurat czas ich godów. Nie wiem czy hormony uderzały im do głowy, bo zachowywały się raczej dziwnie. Rozbijały się nam na twarzach lub kaskach. Pewnego razu jedna usiadła mi na dłoni i nie ruszała się przez kilka minut. Parę razy poruszyłem dłonią, a ona nic. Widocznie chciała się ze mną zaprzyjaźnić. Co się jeszcze tyczy owadów, to na szczęście w Japonii komary są mniej kąśliwe. Z większych stworów uwagę naszą przyciągały ptaki drapieżne (nie znam niestety nazwy gatunkowej) często krążące nad głowami. Jeszcze jedna rzecz rzucała się w oczy: czystość. Parki były zadbane, a woda w jeziorach krystalicznie czysta. Cóż, może kiedyś będzie nas na to stać.