Jest 2 lipca i dzisiaj załoga podniosła bunt na pokładzie - powiedziałam Igorowi, że potrzebuję dnia, żeby nie jechać, nie zwiedzać, nie pakować się, żeby po prostu nie robić nic. Igor poczekał do 9:30 i jako, że bunt trwał nadal poszedł kupić jedzonko. Wrócił po 15 minutach ze świeżymi bagietkami, dodatkami do nich i pierogami na obiad. I oczywiście litrowe piwo (Igor wypija na tym wyjeździe średnio 1l piwa dziennie czyli tyle ile ja przez swoje życie całe nie wypiję ;-)
W okolicach południa wpadliśmy na pomysł by pojechać dzisiaj do winnych piwnic w Cricovej. Mieliśmy tam jechać jutro rowerami, ale szkoda żeby leżeć cały dzień. Taksówka z centrum Kiszyniowa do Cricovi (ok. 20 km) kosztowała 100 mdl. Akurat na 15:00 zbierała się rosyjskojęzyczna grupka, więc mogliśmy się podłączyć. Zwiedzanie podstawowe (bez podarków w postaci wina) 350 mdl/osoba. To prawie 80 zł, ale nie można nie zobaczyć tego miejsca będąc w Mołdowie! To właśnie w tym kraju znajdują się największe na świecie piwnice win. Te w Cricovej zostały założone na bazie istniejących już podziemnych korytarzy, które wykuto w zboczu doliny rzeki Ichiel. Z wydobywanego stąd muszlowca zbudowano wiele budynków w Kiszyniowie. W 1952 r. odkryto tu doskonałe warunki do produkcji wina musującego. Korytarze znajdują się średnio 50m pod ziemią, a temperatura w nich przez cały rok wynosi 14 stopni i wilgotność 98%. Powstało tu całe podziemne miasto z ulicami i alejkami, które nazwano tak jak składowane w nich wina. Jedziemy więc ulicą Sauvignone, potem Pinot i Szampańską. Jazda jest niesamowita - korytarze ciągną się w nieskończoność, rozchodzą na boki, zakręcają, tu znowu jest znak, że jesteśmy na głównej drodze, za chwilę przejście dla pieszych, a wszędzie beczki i butelki! W Cricovej jest razem 120 km korytarzy! W Cricovej znajduje się spora kolekcja win. Co prawda największa kolekcja (potwierdzona wpisem do Księgi Guinessa) znajduje się w największych na świecie piwnicach w Milestii Mici, ale te w Cricovej i tak podziałały na nas oszałamiająco.