Do kierownicy warto przytwierdzić rogi, dzięki którym ręce się miej męczą.
Trudno doradzić jakie wybrać siodełko. Przede wszystkim nie powinno być ani twarde, ani miękkie. Najlepiej gdyby było pokryte skórą, o którą trzeba niestety dbać. Niektórzy wolą szersze siodła, ale ja jeżdżę na siodełku sportowym i bez problemu wytrzymuję dłuższe wyjazdy. Ale i tak do każdego siodła trzeba się przyzwyczaić, co z reguły zabiera kilka dni cierpień.
Ponadto na zmniejszenie bólu w pewnej części ciała ma wpływ odzież i pozycja na rowerze. O odzieży piszę na innej stronie. Co do pozycji, to należy zauważyć, że im nasza sylwetka będzie bardziej pochylona do przodu, tym mniejszy ciężar spoczywać będzie na siedzeniu. Efekt wiadomy. Ale niektórzy nieprzyzwyczajeni turyści mogą narzekać na bóle nadgarstków, szyi i kręgosłupa. Ja jeżdżę na wyprawy zachowując sylwetkę wyczynową (mocno pochyloną) i nie narzekam. Co dla mnie ważne, tak jeździ się szybciej (mniejszy opór powietrza i lepsza ergonomia pedałowania).
Jeśli chodzi o oświetlenie roweru, to polecam lampy bateryjne. Zaletą tego rozwiązania jest szybkość demontażu, działanie podczas postoju i brak oporów tak jak w przypadku dynama. Przekonałem się jednak do wyższości czołówki nad lampką rowerową. Snop światła czołówki pada dokładnie na to miejsce, na które patrzymy. Można kupić dość jasne czołówki na 9 lub 12 jasnych diodach LED (lub 1 super jasną). Do tego świetnym uzupełnieniem może być również diodowa lampka montowana na kierownicę. Jeśli całość zaopatrzymy w komplet akumulatorków o dużej pojemności (teraz paluszki mają już nawet pojemność 2700 mAh), to nie musimy się obawiać, że światło zgaśnie nam gdzieś w drodze. Lampki diodowe wytrzymują na jednym komplecie takich baterii nawet kilkadziesiąt godzin.